sobota, 27 września 2014

Trzy sposoby na bransoletkę w 10 minut


Hei!

Dzisiaj mam dla Was trzy sposoby na ekspresowe wykonanie bransoletki w 10 minut! Ameryki oczywiście nie odkryłam, nie znajdziecie tutaj jakiegoś nowego sposobu na bransoletkę. Mam jednak nadzieję, że któraś z tych propozycji przypadnie Wam do gustu i zachęci Was do wykonania jednej lub dwóch dla siebie :).


Bransoletka makramowa
Pierwsza propozycja to bransoletka wykonana techniką makrama. Do jej uplecenia potrzebowałam sznurka, drewnianych koralików, guzika oraz kilku minut czasu  :). Ta miała mieć charakter lekko jesienny. Jeżeli macie ochotę upleść podobną to tutaj znajdziecie listę węzłów makramowych. Poza tym pełno inspiracji i wzorów znajdziecie oczywiście w sieci.





Bransoletka z paska
To jest super pomysł. Podczas robienia porządków w szafie znalazłam stary pasek. Był od dodatkiem do letniej sukienki. Oczywiście pasował on do niej jak pięść do nosa. Ani razu nie miałam go na sobie (sukienka o wiele fajniej prezentowała się bez niego). Już go miałam wrzucić do kosza, kiedy przypomniało mi się, że w wakacje widziałam kilka dziewczyn z paskami w formie bransoletek. Pomysł nie głupi! Zmierzyłam do poprzez dwukrotne owinięcie wokół nadgarstka, ucięłam, wywierciłam dziurkę i gotowe :)







Bransoletka z koralików
Banał w wykonaniu. Koraliki, gumka i zawieszka. Efekt według mnie bardzo fajny. Lubię tę bransoletkę. Jest taka delikatna i pasuje do wszystkiego.







I to by było na tyle. Zero filozofii, a przyjemność z własnoręcznie wykonanej biżuterii jest :)

Ostatnio zrobiło się wyzwaniowo na blogu. Tym razem zdjęcia z tego postu biorą udział w wyzwaniu fotograficznym.



wtorek, 23 września 2014

Jesieni nastał piękny czas...


SZUM DRZEW
Najpiękniej ta piosenka śpiewa,
Którą się w sen kołyszą drzewa,
Kiedy w powiewie liść szeleści
I ucho jak milczenie pieści.
Posłuchaj ze mną tego szumu,
Wpiszę go tobie do albumu.
Leopard Staff



















poniedziałek, 22 września 2014

Szydełkowy zawrót głowy. Mój debiut :)

Nareszcie! Po wielu próbach, pruciach i zaczynaniu od początku mogę się Wam pochwalić pierwszą, szydełkową pracą. Podchodząc do zadania nie wiedziałam na co właściwie się porywam. Ale może od początku...
Jakiś czas temu, w sumie to od pojawienia się u mnie tego posta, oszalałam na punkcie zpagetti. Po prostu przepadłam. Spodobały mi się wszystkie prace z zastosowaniem tej nietypowej "włóczki" i postanowiłam spróbować swoich sił. Muszę tutaj wspomnieć, że nigdy wcześniej nie miałam do czynienia z szydełkiem, nawet nigdy nie miałam go w rękach. Cały czas żyłam w przekonaniu, że to nuda i ogólnie hobby dla babć lub starych panien :P. Tak więc, z głową pełną pomysłów, podsyconą wieloma inspiracjami znalezionymi w sieci, pobiegłam do hobbystycznego po motek zpagetti i szydełko. Byście widziały moją zadowoloną minę, gdy wracałam do domu :). I się zaczęło! Jak to się robi? Jak to trzymać? Wszystko wypadało mi z rąk. Odpaliłam YouTuba i zaczęłam się uczyć. Łańcuszek, półsłupek, słupek podwójnie nawijany, oczko ścisłe...O co chodzi?! Było ciężko. Jak już doszłam do tego co i jak, zabrałam się do zrobienia czegoś fajnego. Od początku podobał mi się taki worek i postanowiłam, że taki sobie wyszydełkuję, o! Rany! Ile ja się namęczyłam! Co chwilę musiałam spruć rządek i jechać od początku. W dodatku skończył mi się motek i musiałam dokupić kolejny. Wróciłam do hobbystycznego. Jak się okazało mieli motki w kolorze szarym, ale już z innej partii. I tak stary szary nowemu równy absolutnie nie jest. Efekt sami widzicie. Nieplanowany dwukolorowy worek wyszedł całkiem fajnie :)







Obecnie worek znajduje się w korytarzu w szafie i pełni funkcję przechowywacza na moje chusty i apaszki. Szkoda, że nie możecie zobaczyć jak się tam prezentuje, ale niestety korytarz jest zbyt ciemny :(.

I jak Wam się podoba mój debiutancki szydełkowy worek?



Po emocjonującym siatkarskim weekendzie (oj ale jestem dumna z naszych siatkarzy!) czas rozpocząć nowy tydzień :)
Miłego poniedziałku!

niedziela, 21 września 2014

6 rzeczy, bez których nie mogę żyć


Oryginalna nie będę. Na zdjęciu uwieczniłam te rzeczy, które towarzyszą mi każdego dnia.

  • Kawa w ulubionym kubku.
  • Apaszka, szalik czy chustka.
  • Ulubione perfumy poprawiające humor :).
  • Maskara od Clinique. Jestem jej wierna od dobrych kilku lat, i szczerze mogę ją Wam polecić.
  • Kindle. Zakup roku :). Bez niego naprawdę nie wyobrażam sobie dnia. Noszę go w torebce, jest lekki i w ogóle jest świetny.
  • Telefon. Of kors! Chyba nikt nie wyobraża sobie bez niego życia.

czwartek, 18 września 2014

5 moich ulubionych blogów

Hej!

Przedostatni dzień wyzwania blogowego, a jego tematem są ulubione blogi. Tak szczerze to, miałam przeogromny problem z wybraniem tylko 5, bo jest ich znacznie więcej i ciężko było mi się zdecydować. Ale udało się :). Zapraszam do zapoznania się z moją listą i mam nadzieję, że udało mi się Wam zaproponować kilka ciekawych miejsc, które i Wam się spodobają! Kolejność jest zupełnie przypadkowa :)

Źródło: Pinterest


  1. Norwegia oczami Eve. Blog prowadzony przez Eve i Boba. Jeden z pierwszych blogów na temat Norwegi, który odkryłam i któremu pozostałam wierna do dziś :). Tematem oczywiście jest Norwegia i wszelkie sprawy z nią związane. Można tutaj, między innymi, znaleźć wiele przydatnych informacji, które pomogą i ułatwią życie polskim emigrantom. Znajdziecie tu również mnóstwo ciekawostek o norwegach, ich tradycjach i przyzwyczajeniach, które dla nas mogą wydawać się dziwne. Ponadto jest to super przewodnik po tym kraju. Autorzy polecają wiele ciekawych miejsc, które naprawdę warto jest tu zobaczyć.
  2. Kolejnym jest Szwecjoblog. Warto poczytać co dzieje się u sąsiadów :). Blog gównie o Szwecji, ale również można poczytać o pozostałych krajach Skandynawii. Autorka pisze o swoich podróżach po tym wspaniałym kraju, uczy szwedzkiego i wyjaśnia znaczenie niektórych słówek czy idiomów (w bardzo przyjemny sposób przybliża nam ten język). Można oczywiście poczytać na temat zwyczajów i przyzwyczajeń Szwedów, które niektórych mogą zaskoczyć. Co bardzo mi się podoba to to, że pisze wiele na temat szwedzkiej kultury. Nie zabraknie tu recenzji książek czy filmów szwedzkich autorów i reżyserów oraz propozycji muzycznych szwedzkich artystów.
  3. Lubię również czytać Zapiski spod poduszki Edyty. Jest to bardzo sympatyczna dziewczyna, która pożera w niesamowicie szybkim tempie tony książek i pięknie je recenzuje. Ja osobiście czytając jej recenzje czuję równocześnie wstyd (bo ja tak nie piszę) i zazdrość (no bo chciałabym) jej lekkiego, ale pięknego stylu pisania. Edyta również interesuje się Japonią, Rosją i Norwegią (tutaj też mieszka) i niekiedy dzieli się różnymi ciekawostkami o tych krajach. Serdecznie Wam polecam jej bloga!
  4. Chyba bloga Ushii nikomu przedstawiać nie muszę. Znają ją prawie wszyscy, którzy kochają piękne wnętrza i rzeczy do domu, których u niej nie brakuje. W blogu można zakochać się od pierwszego zdjęcia. Tutaj dzieli się swoimi wnętrzami, metamorfozami czy nowymi nabytkami. Również zamieszcza wiele smakowitych przepisów na ciasta, ciasteczka czy torty. Często wracam do jej starych żeby sobie nacieszyć oko:). 
  5. Ostatnim blogiem, który serdecznie polecam jest Addictedtocraftsblog, czyli blog o craftowaniu, czyli o moim ulubionym hobby :). Blog prowadzą trzy pozytywnie zakręcone dziewczyny, które tworzą wiele niesamowitych i pięknych rzeczy. Marzę aby je poznać i chociaż popatrzeć z boku na to jak i co tworzą :). I pomijając te wszystkie cudowne rzeczy wychodzące z pod ich rąk, muszę wspomnieć o niesamowicie przepięknych zdjęciach! Koniecznie zajrzyjcie tutaj!
To moja lista ulubionych blogów :). Mam nadzieję, że dzięki niej odkryłyście kolejne fantastyczne miejsce w sieci. Teraz to ja będę przeglądać Wasze listy i buszować po blogach w nich wymienionych :). Jestem pewna, że znajdę wiele interesujących propozycji!

Pozdrawiam i do jutra :)

środa, 17 września 2014

Moje ukochane hobby

Hej!

Kolejny dzień blogowego wyzwania u Uli. Z każdym kolejnym coraz bardziej podoba mi się ta zabawa :).

Dzisiaj króciutko. Tematem jest ukochane hobby. Moim jest po prostu tworzenie :). Nie mam konkretnej dziedziny, którą mogłabym tutaj Wam przedstawić. Jeszcze kilka lat temu napisałabym, że jest nim decoupage, ale dzisiaj jest inaczej. Lubię wszystko "po trochu": dłubać, kleić, szyć, przerabiać stare na nowe, próbować nowych rzeczy. Wszystko po to aby otaczać się pięknymi, swoimi rzeczami. Ostatnio nauczyłam się szydełkować i teraz mam fazę na zpagetti :). 




Mogę więc powiedzieć po prostu tak: moim hobby jest tworzenie:)

wtorek, 16 września 2014

10 rzeczy, których nikt o mnie nie wie :)

Hej!

Drugi dzień blogowego wyzwania :). Temat świetny! Jednak miałam z nim lekki problem. Uważam się za osobę otwartą i zazwyczaj niczego na swój temat nie ukrywam, ale jednak znalazło się kilka rzeczy, o których wcześniej raczej nie wspominałam. 


  1. Uwielbiam bajkę Muminki. Jak byłam mała to marzyłam żeby znaleźć się w Dolinie Muminków i poznać całą ekipę. Strasznie bałam się Buki, a Bobka nie lubiłam, bo mnie wkurzał. We Włóczykiju nawet skrycie się podkochiwałam ;)
  2. Jak byłam mała to chciałam zostać stewardessą. Później zmieniłam zdanie i postanowiłam zostać archeologiem i badać Egipskie piramidy.
  3. Nie lubię wszystkiego co obślizgłe. Ślimaki, dżdżownice, żaby, ryby, grzybki marynowane, fuj!!!
  4. Lubię zapach benzyny i kleju :D
  5. Nie zdałam egzaminu na kartę rowerową! Na szczęście mam prawo jazdy :)
  6. Boję się ciemności, być sama i duchów.
  7. Nie potrafię przemawiać lub czytać przed większą grupą ludzi. Stres tak mnie zżera, że nie potrafię wykrztusić słowa. Jest to na prawdę okropne.
  8. Jak nie zjem czegoś słodkiego po obiedzie, to jestem nadal głodna. 
  9. Mam tendencję do szybkiego rozpłakiwania się. Ryczę na filmach, gdy widzę, że komuś dzieje się krzywda, z niemocy lub gdy jestem wściekła.
  10. Uwielbiam buszować w norweskich secondhandach, w których można znaleźć wiele fajnych skarbów do domu!
Mam nadzieję, że bawiliście się tak dobrze jak ja czytając Wasze sekrety :)

Pozdrawiam!

poniedziałek, 15 września 2014

Wyzwanie blogowe - dzień pierwszy

Hej!

Długo zwlekałam z decyzją wzięcia udziału w wyzwaniu blogowym Uli z bloga Sen Mai. Sama nie wiedziałam dlaczego, do momentu kiedy postawiłam sama przed sobą pytanie: Dlaczego? W środku mam obawy. Jakie? Przed oceną, krytyką lub  że komuś się nie spodobam i powie, że to głupie.  Moje wewnętrzne potwory, które trzymają mnie w swoich sidłach i nie pozwalają rozwinąć skrzydeł. Tak więc postanowiłam samej sobie zrobić na złość :) i przyłączyć się do tej fantastycznej zabawy na blogu Sen Mai :).

Dzień 1 - Moje miejsce pracy blogowej/kreatywnej.

Bardzo chciałabym tutaj opisać mój kącik, z dużym biurkiem, na którym znajdują się wszystkie wymarzone przyrządy do tworzenia różnych bajecznych projektów, z maszyną do szycia, miniaturowymi komódkami z najróżniejszymi przydasiami, słoiczkami wypełnionymi różnorodnymi guzikami, koralikami i tasiemkami czy wielgachnym słojem wypełnionym po brzegi pędzlami. Nie może w tym miejscu zabraknąć oldschoolowej czerwonej lampy, krzesła w kolorze mięty i wielkiej tablicy górującej nad całością z masą inspirujących fotografii i rysunków. Taki obraz pojawia mi się po zamknięciu oczu gdy odpływam w marzeniach o najcudowniejszym miejscy do pracy.

O takie mi się marzą:



Źródło : Pinterest
(Jestem pewna, że w takich miejscach nie ma mowy o braku weny twórczej)

Rzeczywistość jest jednak inna. Swojego osobnego kącika nie mam, tak samo jest z wielkim biurkiem, nie wspominając o maszynie do szycia. Inna, jednak niekoniecznie gorsza. Moim miejscem do pracy jest ogromny stół znajdujący się w części jadalnianej :). Kiedy dopadnie mnie wena i mam ochotę craftowania wyjmuję wszystkie manatki i rozkładam się z całym moim sprzętem właśnie na tym stole. Miejsca mam tyle ile tylko dusza zapragnie. Nic mi nie ucieka, nie gnieżdżę się na skrawku blatu, pełna wygoda. Gdy już skończę wszystko ląduje w swoim pudełku; wstążki do wstążek, kleje i lakiery do pudła z chemią i farbami, koraliki do swoich organizerów, a te następnie w szafie, a ta część, która się w niej nie mieści ma swoje miejsce pod łóżkiem :). 

Tak jest:


I tak jak za dotknięciem magicznej różdżki część stołowa przemienia się w najprawdziwszą pracownię :).



Pozdrawiam i życzę udanego tygodnia :)
Magda

niedziela, 7 września 2014

Metamorfoza szafki nocnej.

Hej!

Dzisiaj kilka słów na temat szafki nocnej (właściwie dwóch szafek, ale na zdjęciach pokazuję tylko jedną). Od dawna szukałam szafek do naszej sypialni, ale ciągle miałam problem ze znalezieniem tych odpowiednich. Nie za wysokich, ani zbyt fikuśnych. Po prostu zwykłych prostych z szufladą i szafeczką. Oczywiście w sklepach widziałam kilka, które bardzo mi się podobały, ale ceny skutecznie mnie odstraszały i tak czekałam i czekałam. Naprawdę długo. Pewnego dnia na jakiejś tam grupie fejsbukowej ktoś miał na sprzedaż dwie stare szafki, takie jak sobie wymarzyłam, za śmieszne pieniądze i w dodatku w mieście obok. Jedynym minusem był kolor, ale to przecież żaden problem, pff. Pojechałam, odebrałam, w powrotnej drodze wjechałam do Juli po puszkę farby i zabrałam się za robotę. Zeszło mi cały dzień. Ale uważam, że było warto.





Gałki zostały te same, ale wciąż się zastanawiam czy je wymienić. Bardzo mi się podobają białe z czarną gwiazdką. Jak myślicie, zostawić stare czy zmienić na nowe?

Na zdjęciach widać mój nowy nabytek, falbankę na łóżko. Baaardzo chciałam taką mieć :). Kupiłam ją w norweskim sklepie internetowym. Mogę odhaczyć z listy must have :). Niedługo kolej na zmianę narzuty, ale jeszcze się nie zdecydowałam jaką chciałabym mieć. Mam kilka opcji w głowie.

Podsumowując, jestem mega zadowolona. Po pierwsze w końcu mamy szafki w sypialni, które nie ma co ukrywać, są niezbędne, a po drugie metamorfozę uważam za całkiem udaną. A Wy co myślicie? Podoba się Wam ta metamorfoza?

Pozdrawiam :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...